Jakby tak prześledzić pierwsze lepsze internetowe forum o
tematyce związków, seksu i szeroko pojętych relacji damsko- męskich, to prędzej
czy później zauważa się jak sporą częścią zakładanych przez forumowiczów
tematów są te poświęcone ludziom, którzy nie mają żadnego doświadczenia w wyżej
wymienionych sferach życia.
Dzisiaj zajrzałam na forum dosłownie na minutkę,
żeby zobaczyć czy jest jakiś nowy ciekawy temat i od razu moją uwagę zwróciły
wątki w stylu „20 lat i żadnego chłopaka”, „30 lat i prawiczek” itp. itd. Często
autorzy takich wątków piszą, że nie wiedzą dlaczego są w takim a nie innym
położeniu; że wszystko z nimi w porządku- nie są jacyś brzydcy czy przygłupi, a
mimo to nie mogą znaleźć partnera dla siebie.
Pewnie to, co teraz napiszę będzie trochę okrutne i wielu z
Was nie zgodzi się z tym, ale ja sądzę, że gdyby naprawdę wszystko z nimi było
w najlepszym porządku, to znalazłaby się w ciągu ich 20- 30- czy 40-letniego
życia chociaż jedna osoba, która zechciałaby wejść z nimi w jakąkolwiek głębszą
relację- czy to związek, czy chociaż cokolwiek, co doprowadziłoby do seksu. Najgorsze w ich położeniu jest to, że z
wiekiem mają tylko gorzej. No bo postawcie się w takiej sytuacji: poznajecie
faceta/ kobietę, gada Wam się całkiem spoko, nie czujecie się jeszcze
zauroczeni, ale jest miło i nagle dowiadujecie się, że ten człowiek nigdy z
nikim nie był. Żadnego związku, mniej czy bardziej poważnego; żadnego seksu;
może nawet żadnego pocałunku czy przytulania. I jaka jest pierwsza myśl, która
pojawia się w Waszych głowach? Ja od razu, pewnie nawet mimowolnie pomyślałabym
„Co jest z nim nie tak, że nikt go nie chciał?” No bo coś musi być nie tak.
Inaczej ktoś by go zechciał wcześniej, nie? Nie wiem czy chciałabym budować
jakąś relację z kimś, kto nie ma pojęcia jak to robić. W końcu pierwszy związek
rzadko bywa udany- po części też pewnie dlatego, że zazwyczaj jesteśmy wtedy na
to po prostu za młodzi, ale też nie wiemy jeszcze jak związek funkcjonuje.
Uczymy się wszystkiego, popełniamy błędy, naprawiamy je, wyciągamy wnioski, ale
jednak ta „pierwsza miłość” rzadko przechodzi próbę czasu. I po jakimś czasie
angażujemy się w nowy związek, bogatsi w doświadczenia i mądrzejsi niż
poprzednio. Już wiemy jakich błędów nie popełniać, co robić, żeby tym razem
było lepiej. Tamci tak dobrze nie mają. Nie wiedzą jeszcze nic. A wszystko, co
wydaje im się, że wiedzą jest tylko pustą teorią, której często nie umiemy
zastosować w prawdziwym życiu. A im dłużej czekamy na tę pierwszą relację, tym
mniej szans mamy, na związki, które możemy zepsuć i się na nich uczyć. No bo
pomyślcie- skoro pierwszego partnera znajdzie się w wieku 25 lat, to ile
przyjdzie czekać na kolejnego? Co najmniej kilka, w najgorszym wypadku kolejne
25. Ale wtedy przynajmniej jest szansa, że będzie to miłość już do końca życia.
Reasumując i odpowiadając na własne pytanie- uważam, że
osoby, które nigdy nie były w związku są jakieś wybrakowane. I bez urazy jeśli
takie to czytają- nic do Was nie mam. Po prostu sądzę, że gdyby wszystko było z
Wami tak, jak być powinno, to mielibyście za sobą jakieś doświadczenia. No
chyba, że jesteście w bardzo młodym wieku, ale po dwudziestce, to już coś jest
nie halo… No chyba, że jesteście pieprzonymi księżniczkami i książętami, dla
których wszystko jest nie dość dobre i wszyscy nie wystarczająco zajebiści.
Jeśli czekacie na nie wiadomo co, to uważajcie, bo możecie się nie doczekać.
Ps. Wiem, że ostatnio zaniedbałam troszkę to miejsce, ale wiecie- sesja, egzaminy i te sprawy. Na szczęście to już za mną- wszystko pięknie zaliczone bez żadnej poprawki, więc przez jakiś czas będę miała trochę więcej luzu i okazji do nadrabiania zaległości w blogowaniu. Ale czy ktoś to w ogóle czyta? ;p
No w końcu jakiś poważny i wartościowy temat. Tylko za dużo tu teoretyzowania, pieprzenia i walenia ogólników, nikt się nie wgłębia w problemy takich osób, to dlaczego tacy są ( a to często NIE jest ich wina ), że nie sypiali z kimkolwiek, że nie mieli chłopaka, dziewczyny. Najlepiej obrzucić błotem, powiedzieć że są tacy, owacy i mają marne szanse. Typowo ludzkie. Jakby dziewictwo/prawictwo w wieku wspomnianym we wpisie ( 20-25 ) lat było czymś wielce nienormalnym. Ręce opadają. Nie jestem ani katolem ani też innym dewotem ale nie każdy kto 'nie ruchał' do tego a tego wieku to jakiś świr/palant/czubek/książę/dziewica-niewydymka' czy coś w tym guście. Litości red.
OdpowiedzUsuńCzytaj ze zrozumieniem i nie oburzaj się, bo akurat dotknęłam Ciebie najprawdopodobniej. A czy ja napisałam, że to ich wina i że chodzi tylko o ruchanie? Zrozum, że po prostu macie problem, z którym powinniście udać się do specjalisty, bo będziecie umierać nie wiedząc jak smakuje miłość. Pozdrawiam
UsuńTak, dotknęłaś mnie. Może i nie napisałaś tego wprost ale ton wpisu jest właśnie taki a nie inny. Że wybrakowani, że to ich wina, że powinni się zmienić, że ich dotychczasowe życie, postępowanie i poglądy ( olać to, że to ich życie, ich decyzje i zapatrywania się na różne kwestie ) są niewłaściwe, że to prawie same księżniczki i marzyciele którzy szukają "idealnej a najlepiej dziewicy". A tak nie jest, przynajmniej nie zawsze. To że Ty nie masz w tej materii problemów, przychodzi Ci z łatwością wepchanie się komuś do łóżka czy vice versa nie znaczy że większość musi być taka sama, czyż nie? Nie masz wśród swoich znajomych ludzi o których wspomniałaś w swoim wpisie? "Wiecznych dziewic" czy prawiczków po 20stce ( serio, dramat jak nic ... )? Albo takich którzy zrobili "to" lub coś innego w tych kwestiach później niż Ty?
UsuńNajbardziej wkurzające jest chyba te walenie farmazonów w stylu "gdyby byli ok to przez te x lat KTOŚ by się dla nich znalazł" - bullshit za przeproszeniem. Naprawdę wartościowych osób jest garstka ( choćby to miał być numerek na jedną noc, nie poszłabyś chyba z kimś kto ogranicza swoje słownictwo do chu, ku czy japier czyż nie? albo taki który bierze prysznic raz na tydzień lub taki który z ciągu alkoholowego wpada z narkotykowy czy jeszcze inny ), takich do związku a zarazem wolnych - jeszcze mniej. Jak ktoś źle trafi to może to trwać lata, najpierw złe towarzystwo w szkole, potem na studiach i/lub w pracy, jak ktoś jest domatorem to tym bardziej ciężko mu trafić na "okazję", nawet jednonocną. Dodaj do tego nieśmiałość, kiepski wygląd ( a czego jak czego ale tego nie zawsze uda się tej czy innej osobie przeskoczyć ) i tym podobne i masz przepis na te swoje "późnodziewictwo". Proste.
Poza tym zawsze i śmieszy i zarazem dziwi mnie wasza - osób już jako tako doświadczonych łatwość w rzucaniu takich truizmów, że żeby zaciągnąć ją/jego do łóżka, czy się znają 2 godziny czy 2 lata jest łatwo. Nie jest. I nie wiem naprawdę skąd się wziął ten mit że hop siup będziesz moja/mój i to wszystko. To tak nie działa. Bo pomijając to, że wydaje mi się to średnio realne to już sam fakt tego, że prawiczkom/dziewicom rzuca się rady w stylu - idź do prostytutki, na imprezę i weź pod wpływem ją/jego i będzie fajnie. Nie dość że to mało hmm "moralne" to jest to także rada w stylu "kop studnie gdy się pali".
Poza tym sama zachowujesz się dziwnie - ktoś by Ci powiedział że nie był w związku a Ty zaraz szukasz tu jakiegoś ukrytego haczyka, jego rzekomych wad, traktujesz jak trędowatego mimo że to taka sama osoba jak ja czy Ty. No czy to jest poważne? To już wartość danej osoby zależy od tego czy i kogo miała oraz z iloma spała? Litości red, po raz kolejny.
Przekreślać wszystko co by mogło być z taką a taką osobą tylko dlatego że ona rzekomo 'nie wie'? Ech.
Wniosek jest prosty - NIGDY nie mówić partnerowi/potencjalnemu partnerowi CZY oraz ILE się z kim było, zwłaszcza faceci nie powinni tego mówić bo jak widać kobiety są strasznie płochliwe a tego to naprawdę nie rozumiem. Bo w tym momencie traktuje się nas jak jakąś obcą rasę z kosmosu a nie dorosłych ludzi.
Sry za momentami ostry ton ale zwyczajnie nie mogę nie reagować. Ruszyło mnie to zwyczajnie. Liczę na konstruktywną dyskusję, nie na obrzucanie się błotem lub odbijanie piłeczki, mimo tego że się z Tobą nie zgadzam w paru kwestiach które przytoczyłem.
Spokojnie. Ciskasz się tak, jakbym to ja miała jakiś problem z ludźmi niedoświadczonymi w kontaktach z płcią przeciwną, a tym czasem te wszystkie tematy zakładane na różnych forach mówią same za siebie- to Wy macie problem ze sobą i swoją sytuacją. Mnie to nic nie obchodzi kto, z kim i czy w ogóle z kimś sypia, jest czy cokolwiek innego. I sorry, ale naprawdę mało prawdopodobne jest, żeby ktoś całe życie spotykał na swojej drodze tylko alkoholików, ćpunów, debili, brudasów itp. itd. którzy nie nadają się do nawiązania jakichkolwiek kontaktów. Dlatego radzę poszukać problemu w sobie samym i się z nim uporać- samemu lub z pomocą specjalisty, zamiast zwalać całą winę na innych. A to, że ja nie weszłabym w związek z kimś z zerowym doświadczeniem, to już jest moja sprawa. Co kto lubi.
UsuńJak zwykle zero rzetelnej dyskusji. Ech. A liczyłem na coś więcej.
UsuńA niby na co liczyłeś? Żalisz się i ciskasz jak mały chłopiec obwiniając wszystko i wszystkich wokół, a nie jesteś w stanie przyznać, że to tylko i wyłącznie Twój problem, że nikogo nie masz. Ależ ja bardzo chętnie z Tobą podyskutuję, powiedz tylko czy to ma jakiś sens? Proszę bardzo- wal śmiało co masz do powiedzenia. Choć ja myślę, że wyczerpałeś się już w poprzednim obszernym komentarzu i teraz możesz się już tylko powtarzać.
UsuńNie żale i nie ciskam, po prostu irytuje mnie wieczne pojeżdżanie takim ludziom jak ja przez tych co już 'naruchali' za przeproszeniem, są szczęśliwi i jakoś z niewiadomych względów irytuje was to, że ludzie szukają pomocy choćby na forach. Nie każdy rodzi się / jest / przychodzi mu z łatwością śmiałość, otwartość czy tam uroda lub inne takie. Czy to takie trudne do pojęcia? Czy jedyną rzeczą na którą zasługujemy jest wasze wyśmiewanie nas i wytykanie różnic między wami a nami?
UsuńWiem że to my mamy problem, serio. Po prostu nie róbcie z kogoś kto nie był w związku / nie zaznał seksu jakiegoś odludka, czubka czy jeszcze gorsze epitety jakie można tu wpisać.
Niby nic Cię to nie obchodzi ale jednak się 'ciskasz' jak widzisz takie tematy na tych forach. I po co?
Trafianie na 'złych' ludzi to jedno. Nie trafianie na tych w naszym guście / 'dobrych' to też zupełnie co innego. Bo co ja mogę za to że tak na oko 80 % dziewczyn które 'poznaję' albo mi nie pasują albo są już zajęte? Hm? No właśnie.
Przesadzasz. Czy ja po kimś jeżdżę? Czy ja gdzieś napisałam, że mnie irytujecie? W życiu nikomu takiemu w jego temacie nie pociskałam więc naprawdę nie wiem skąd te Twoje pretensje. Wyraziłam tylko swoje zdanie na ten temat, z którym nie musisz się zgadzać i ja to akceptuję. Jednak niechcący tym, co piszesz potwierdzasz tylko moją teorię, że coś z Wami jest nie tak, jak być powinno.
Usuń"Nie każdy rodzi się / jest / przychodzi mu z łatwością śmiałość, otwartość czy tam uroda lub inne takie." - macie problemy w kontaktach międzyludzkich, albo nie wiadomo czego chcecie- "Bo co ja mogę za to że tak na oko 80 % dziewczyn które 'poznaję' albo mi nie pasują albo są już zajęte?". Sam potwierdzasz moje słowa ;)
Umówmy się, jeśli ktokolwiek w wieku 30 lat nie miał żadnych poważniejszych kontaktów z płcią przeciwną to znaczy, że coś z nim/nią nie działa jak należy.
OdpowiedzUsuńPzdr
Glock
Glock, niemal przy każdym Twoim komentarzu żałuję, że nie mam tutaj opcji "łapek" pod komentarzami, bo niezwykle często mam ochotę dać Ci kciuka w górę ;D
UsuńPozdrawiam
Tak czytam jestes zajebista
OdpowiedzUsuńMartinn:)
A dziękuję Ci bardzo :)
Usuń„Co jest z nim nie tak, że nikt go nie chciał?” Dlaczego od razu "jego nie chcial"? A nie przyszlo ci do glowy, ze to ten ktos mogl nie chciec tych, ktore stawaly na jego drodze? Moze znajomosci bylo niewiele (specyficzne miejsce pracy badz szkola z wiekszoscia mezczyzn) lub byly zbyt krotkie, plytkie, kobiety malo interesujace/obiecujace, zeby pojsc z nimi do lozka? Chory stereotyp, ze mezczyzna musi bzykac cokolwiek sie napatoczy, najlepiej na pierwszej randce. Nieco plytkie to, co napisalas.
OdpowiedzUsuńMoże i płytkie, ale nie napisałam nigdzie, że facet ma bzykać wszystko, co mu się nawinie- to Twoja interpretacja. Jednak jestem zdania, że to mało prawdopodobne, żeby ktoś spotykał w swoim życiu tylko nieinteresujące osoby- bardziej prawdopodobne, że to z nim jest coś nie tak, niż ze wszystkimi wokół.
UsuńZnam kilka takich osób, a ich sytuację analizowałam niejednokrotnie z nimi wspólnie, krok po kroku. Moim zdaniem problem leży przede wszystkim w niskim poczuciu własnej wartości. Niejednokrotnie jest to postawa wyniesiona z domu - zaaplikowana, przez któregoś z rodziców. Zauważam pewną zależność, że w przypadku mężczyzn problem najczęściej leży w kontakcie z matką, a w przypadku kobiet w kontakcie z ojcem. Nie zgodzę się natomiast, że " że osoby, które nigdy nie były w związku są jakieś wybrakowane". Bo zazwyczaj nic tym osobą nie brakuje, tylko potrzebują kogoś, kto zechce im na spokojnie i cierpliwie wyjaśnić pewne sprawy. Pomoże podjąć pierwsze decyzje. W wielu takich przypadkach pomocna bywa terapia indywidualna i przepracowanie traum z przeszłości. Jednak takie mają również ludzie, którzy w związkach radzą sobie całkiem nieźle.
OdpowiedzUsuńA ja z kolei kompletnie nie wiem czemu i dlaczego tak wiele osób, coraz częściej właśnie kobiet, zwłaszcza tych bardzo młodych i młodych uważa niedoświadczonych łóżkowo facetów za potencjalnie nie warty zainteresowania target. Tak samo zupełnie nie rozumiem oceniania kogoś, zwłaszcza faceta po tym czy oraz ile panienek zaliczył, czy był w jakimś związku czy nie i tym podobne. To że facet dba o siebie ( ale nieprzesadnie ), jest szczery, uczciwy, ma swoje zainteresowania i poglądy na pewne sprawy ale do tej pory z nikim nie był ma implikować z góry jego "bezużyteczność związkową"? Skoro tak to pozostaje chyba tylko wyśmiać dziewczyny, które z tak prozaicznego powodu same blokują sobie drogą na szczęśliwy związek - jakikolwiek. A potem pójdą do jakiegoś bad guy'a i będą się wypłakiwać na forum, że je zdradził, że je bije, że chce bez gumy a ona takie biedne bo ich kochają i mają ciężkie rozkminy. Same tego chciały - SAME - przynajmniej w pewnej części.
OdpowiedzUsuńStrasznie generalizujesz i po Twoich wpisach ogólnie widać, że pewnie jesteś jeszcze bardzo młoda i brak Ci szerszego oglądu. Znałam i znam nadal kilka osób, które po 20-stce nadal są dziewicami/prawiczkami, ale nie robią z tego powodu dramatów jak ludzie, których zwykłaś czytywać na forach. Sama straciłam dziewictwo w wieku 23 lat i nie uważam, bym była gorsza przez to, że nie puszczałam się na prawo i lewo. Do tego momentu nie miałam żadnego poważnego związku. Bynajmniej nie przez moje problemy z samą sobą ani przez wybujałe wymagania. Do tej pory nikt mnie nie pociągał, więc dlaczego miałabym uprawiać seks? Żeby udowodnić ludziom takim jak Ty, że nie jestem wybrakowana? Jeśli traktujesz seks jako sposób na dowartościowanie się, to nie zazdroszczę Twojemu partnerowi.
OdpowiedzUsuńZa to Ty bardzo lubisz popadać ze skrajności w skrajność jak widać. Z Twojego komentarza wynika, że można być albo dziewicą/ prawiczkiem, albo puszczać się na lewo i prawo... Nie ma nic pomiędzy? Do 23 roku życia nikt Cię nie pociągał??? No to nie do końca wszystko z Tobą jest ok. Popęd seksualny zaczyna się pojawiać u ludzi po 12. roku życia. U dziewczyn często zbiega się to z pierwszą miesiączką, choć często zaczyna się już wcześniej. No ale nie ma co generalizować przecież- w końcu każdy jest inny. Jedni maja duży popęd, inni mały, a jeszcze inni nie odczuwają go wcale.
UsuńI nie mam pojęcia na podstawie czego wniosek, że ja traktuję seks jako sposób na dowartościowanie się. Przeczytaj sobie następnym razem kilka razy zanim zaczniesz komentować.