poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Cnotki

virgin by armene from DeviantArt


Temat zaczerpnięty z listy życzeń pod moim przedurlopowym postem- trwanie w czystości pomimo bycia w związku.


Ja tego nie rozumiem. Nie rozumiem postawy takich dziewczyn- często kobiet, nie rozumiem co nimi kieruje, skąd taki pomysł i za cholerę nie rozumiem ich zdziwienia kiedy facet w końcu odchodzi. No bo powiedzmy sobie szczerze- jesteśmy dorosłymi ludźmi, mamy swoje potrzeby, które chcielibyśmy zaspokajać. Zwłaszcza będąc z kimś w związku. Przecież trzymanie się za rączki i całowanie w czółko na długo nie wystarczy.  Dużą część w takim zachowaniu na pewno odgrywa wychowanie- jak się dziewczynka w dzieciństwie nasłuchała, że ma się szanować, trzymać wianuszek dla tego jedynego, bo inaczej mąż nie będzie jej szanował jeśli nie wyczeka z tym na niego, to później psychika może być trochę skrzywiona. Ale nie dajmy się zwariować- mamy XXI wiek, informacji o świecie i ludziach nie czerpiemy już tylko i wyłącznie z opowieści babci na dobranoc, więc jakim cudem taka postawa utrzymuje się wśród dziewczyn? Jak to się dzieje, że potrafią tak trzymać swojego ukochanego na dystans? Może ja jestem jakaś nienormalna, ale zawsze wydawało mi się, że skoro dwoje ludzi się kocha i chce być razem, to w każdym aspekcie. Przecież co jest złego w tym, że się pójdzie do łóżka z mężczyzną, ż którym aktualnie tworzy się szczęśliwą parę nawet jeśli w przyszłości związek ma się rozlecieć? To co, to wtedy trzeba już tylko żałować tego, że się puściło z kimś, kto jednak nie będzie naszym mężem? Pierdolenie. Ja rozumiem, że będąc dziewicą nie wskoczy się do wyra pierwszemu lepszemu- sama nią w końcu kiedyś byłam. A im dłużej trwa się w tym dziewictwie, tym trudniej będzie z przełamaniem się przed pierwszym razem. I naprawdę rozumiem, że dziewczyna potrzebuje czasu, żeby poznać partnera, zaufać mu, być pewną, że jest on tego wart. No ale kurwa bez przesady! Ile można go tak trzymać? Pół roku, to jest moim zdaniem zdecydowane maksimum. Nawet bardzo kochający facet może po prostu nie wytrzymać dłuższego czekania. Ale niektóre potrafią tak trzymać rok, dwa, trzy… A później się dziwią: „Odszedł ode mnie. Czy to dlatego, że nie uprawialiśmy seksu? Ale przecież mówił, że kocha. Gdyby naprawdę kochał, to by poczekał.”- przecież kurwa czekał! Tylko ile można. Każdy prędzej czy później wymięknie. Chyba, że będzie sobie trzepał po kątach, albo posuwał inne. Ale i z tym sobie dziewczyny radzą- macanki i seks oralny wchodzi w grę, byleby do stosunku płciowego nie doszło. I tu się znowu ujawnia moje zacofanie, bo tego nie czaję totalnie. Dla mnie seks oralny zawsze był bardziej intymny od klasycznego stosunku. Przecież podczas seksu oralnego dajemy przyjemność swojemu partnerowi nie myśląc nawet o swoich potrzebach. Dlaczego więc miałabym to robić z kimś, kogo nie jestem pewna? Swojego pierwszego loda zrobiłam sporo czasu po swoim pierwszym seksie. I naprawdę nie rozumiem umniejszania wartości seksu oralnego. „Kochać się nie będziemy, bo nie jestem gotowa, ale mogę Ci zrobić loda.”- no bez sensu. Ktoś napisał wtedy w komentarzu, że dziewica, to dziewczyna ułomna seksualnie. Jeśli zachowuje się w ten sposób, to na pewno ma jakiś problem. Ale z jednej strony ja je trochę podziwiam- mieć faceta przy sobie i wstrzymywać się tyle czasu? Jak silną wolę trzeba mieć, żeby to się udało. Jak wielkie samozaparcie w dążeniu do celu, żeby odmówić mężczyźnie kiedy dobiera się do Ciebie, Twoje ciało ogarniają dreszcze przyjemności, cipka robi się mokra i domaga więcej i więcej, a jednak umie się odmówić. Albo właśnie wcale tak nie jest, one się nie podniecają i mają po prostu zerowe libido, a faceta potrzebują tylko do założenia rodziny…

A Wy mieliście przygody z takim zjawiskiem?
Dziewczyny- zdarzyło Wam się przetrzymać trochę faceta?
Chłopaki- trafiliście na taką oporną kiedyś?

13 komentarzy:

  1. "Chłopaki- trafiliście na taką oporną kiedyś?" - niezależnie od tego jak podle to zabrzmi to mnie przed spotkaniem kogoś takiego skutecznie ochronił mój egoizm. Nie umiem tego wytłumaczyć ale zawsze(czyt. od momentu inicjacji) celowałem w takie, które na oko wyglądały na dużo bardziej obyte w temacie niż ja - o dziwo zawsze się udawało. Jednak, żeby pozostać szczerym muszę napisać o pewnej grupie damulek, które co prawda nie robiły ze swojej cipy twierdzy, wręcz przeciwnie - jednak zachowywały się jak jaśnie panny na wydaniu, którym należy usługiwać i je obsługiwać same NIC nie robiąc. Tak takie niestety też dane mi było spotkać i kilka razy dałem się nabrać, takie życie po dupie też trzeba dostać żeby się nauczyć i zapamiętać.
    Pzdr
    Glock

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no, wstrzymywać to się nie wstrzymywałam. No, ale też najpierw poznawałam chłopaka itp, dlatego np dla mnie nierealnym byłoby pójść do łóżka na pierwszej randce. No, ale też nie czekałam roku czy dwóch, takiej potrzeby nie czułam.
    Co ja myślę o ludziach, którzy czekają? No to ich decyzja, wiesz, to chyba nie zawsze zacofanie. Niektórzy po prostu mają takie zasady. Na przykład, mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach, to czasem uważa się za dziwnego np kogoś, kto nie miał "przygód" seksualnych. A ja np nie mam i wiem, że bym tak nie umiała. A to nie oznacza, że jestem przesadnie religijna, bo nie i nikt nigdy mi nie mówił, że takie przygody to grzech. Po prostu mnie to nie kręci. Dlatego, nie czekam w nieskończoność, ale seks z kolegą czy po imprezie to na pewno nie dla mnie. Muszę kochać, czuć się bezpiecznie.
    A więc są też na pewno dziewczyny, które wolą poczekać. Być może będzie im ciężej, ale możliwe, że znajdą swojego partnera. Ja spotkałam się z historiami, gdzie para czekała parę lat i sam chłopak wspominał, że dla niej było warto. Niektórzy czekają też do slubu. Jak chcą, to co w tym złego? Dla mnie nic :)
    truskaweczka19

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Niektórzy czekają też do slubu. Jak chcą, to co w tym złego? Dla mnie nic :)"

      Na stronie netkobiety.pl jest wiele przykladow, kiedy jeden partner ma ogromne libido a drugi zero, kiedy kobiety po slubie sa zafascynowane relacja seksualna z inna kobieta i inne formy zlego dopasowania seksualnego.

      Gdyby partnerzy "sprawdzili sie seksualnie" przed slubem nie bylo by takich problemow.

      Napisalem ze moim zdaniem "dziewica" jest ulomna seksualnie poniewaz niezna swojej seksualnosci.

      Usuń
  3. Mysle ze "truskaweczka" to tez jest "rodzynek".

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja "rodzynek"? W jakim sensie?

    Zgadzam się, że tak jest. No, ale dla odwrotnego przykładu, podobno są szczęśliwe pary, które czekają do ślubu. No i mają ku temu prawo. Choć fakt, dla mnie też byłoby to zbyt duże ryzyko.

    truskaweczka19

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacytuje fragment ksiazki Sex partnerski- Lew-Starowicz Zbigniew

      "DOJRZEWANIE DO PARTNERSTWA, SEKSUALNEGO Wpływ środowiska rodzinnego na rozwój
      osobowości człowieka, jego JA seksualnego i partnerstwo seksualne jest dokładnie
      zbadanym procesem. Od czasów Freuda, który twierdził, iż w łóżku zakochanych
      spotykają się nie tylko oni, ale i ich rodzice, upłynęło już sporo czasu. Liczne
      badania naukowe potwierdziły trwałość i głębokość uwarunkowań wyniesionych z
      domu rodzinnego, które rzutują na nasze związki seksualne.

      Przez cały czas wychowania w rodzinie istniejące w niej typy więzi uczuciowych,
      komunikacji, postaw wobec siebie i innych, seksu i płci, ujawniane wzorce,
      modele zachowań i system wartości tworzą „matrycę" późniejszych postaw wobec
      seksu, płci i osoby partnera oraz związków uczuciowych.
      Wynosimy zatem z domu ,matrycę" przyszłych związków uczuciowych.
      Z wyników badań wynika np., że jedynacy i dzieci pierworodne mają większe
      predyspozycje do problemów w życiu uczuciowym i seksualnym. W przypadku
      jedynaków można to tłumaczyć skłonnością do pewnego egocentryzmu, a w przypadku
      pierworodnych - częściej popełnianymi błędami wychowawczymi lub też ich
      narodzeniem „przedwczesnym" w stosunku do oczekiwań rodziców, co może rzutować
      na postawy uczuciowe wobec nich. Innym przykładem struktury rodzinnej jest np.
      typ więzi między rodzeństwem. Okazuje się, że najbardziej optymalna „matryca"
      związków uczuciowych powstaje w przypadku rodzeństwa różnej płci z niewielką
      różnicą wieku oraz w przypadku braci, natomiast siostry częściej ujawniają
      tendencje rywalizacyjne i zazdrość przenoszona jest na późniejsze ich życie
      osobiste. Nie oznacza to bynajmniej, iż jedynak, pierworodne dziecko lub siostry
      skazani są w przyszłości na problemy seksualne i uczuciowe, warto jednak
      pamiętać o stwierdzonych predyspozycjach. Podobnie wygląda sprawa w przypadku
      dzieci „chcianych" i „niechcianych".. Postawy uczuciowe wobec nich rzutują na
      poczucie bezpieczeństwa i potrzebę miłości, a zaspokojenie tych potrzeb jest
      fundamentem zdrowia psychicznego.
      Istnieją jeszcze inne ciekawe prawidłowości. Okazuje się np., że osoby
      wychowujące się w konfliktowych środowiskach rodzinnych, w których małżeństwa
      rodziców są niedobrane i istnieje w nich walka np. o dominację, często powielają
      w swym własnym życiu podobne problemy i zachowania, przypisując im
      „dziedziczność". Problem ten jest o
      tyle bardziej złożony, iż przeżywane w dzieciństwie kłótnie rodziców skłaniały
      do stworzenia modelu innego związku, jakby „anłymodelowego" w stosunku do
      rodziców. Okazuje się, że nawet tego typu oczekiwania i idee nie są barierą do
      tworzenia podobnych sytuacji konfliktowych.
      Wspomniane podobieństwa układów konfliktowych, rodzące przekonanie o ich
      „dziedziczności", bywają zarówno wówczas, gdy np, syn jest podobny do swego
      ojca, jak i wtedy, gdy czuje się bardziej podobny do matki. Istota konfliktu
      może być podobna, ale następuje niekiedy odwrócenie ról i tak np. ojciec
      tyranizował rodzinę, kłócił się z matką, a jego córka może powielać zachowanie
      ojca lub matki.
      Problemy seksualne również bywają podobne i też wzbudzają pogląd o ich rzekomej
      „dziedziczności". Córka mająca problemy z doznawaniem orgazmu może przypuszczać,
      że dziedziczy to po matce, która miała podobne problemy. Zapomina się wówczas o
      tym, że to nie fakt braku orgazmu jest najważniejszym podobieństwem, ale postawa
      wobec seksu, osoby partnera, oczekiwań wobec niego itp., które właśnie wpływają
      na przeżywanie orgazmu.
      Nie chciałbym rozbudowywać tych zagadnień o dodatkowe i zresztą ważne pojęcie
      identyfikacji, naśladownictwa itp."

      Twoje stwierdzenie: "No, ale dla odwrotnego przykładu, podobno są szczęśliwe pary, które czekają do ślubu. No i mają ku temu prawo. " - jest czysta loterja i przypomina opowiesc o ludziach ktorzy wygrali milion w totolotka.

      Usuń
    2. truskaweczko19 - przeczytalem kilka z Twoich tysiecy komenarzy na netkobiety.pl i musze stwierdzic ze jestes bardziej sterowana przez hormony niz przez rozsadek, dlatego nazwalem Cie "rodzynkiem".

      Usuń
  5. Przez hormony? Możesz mi tylko powiedzieć dlaczego? Jestem szalenie ciekawa :) No bo mnie się jednak wydaje, że sterowane przez hormony są te osoby, które no nie wiem np zdradzają, robią coś impulsywnie itp. Chyba, że miałeś na myśli coś zupełnie innego.
    Ciekawe też jest to, że nie chcesz zdradzić swojego nicka ;>
    Co do artykułu, no ciekawy, wiadomo, że relacje w rodzinie wpływają na to jak układa się potem życie uczuciowe dziecka. Ja mam siostrę xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba, że z tymi hormonami masz na myśli, że nie analizuję zbyt wiele przed seksem, tylko jak mam ochotę na mojego partnera to mam. Jak tak to prawda.

    OdpowiedzUsuń
  7. RED - czy zastanawialas sie nad problemem NIMFOMANJI?

    Na jednym z kobiecych stron przeczytalem nastepujaca wiadomosc:

    "Witam. Mamy problem z moim narzeczonym mamy po 22 lata, od paru miesiecy on nie domaga, kiedys sie kochalismy po 3,4 razu w ciagu jednego wieczora i tak co dziennie przez jakies póltora roku, a teraz jest nawet ciezko jeden raz i jak sie uda to trwa to moze jakies 2 - 3 minuty. Jestesmy razem dwa lata i siedem miesiecy, jestesmy swoimi pierwszymi. On jest tym faktem zalamany nie wiemy co robic ????????????????? Bardzo sie kochamy i planujemy ze soba przyszlosc. Pomózcie !!!!!!!!!!"

    Przeanalizowalem ta wiadomosc i zapamietalem fakty: 3-4 razy codziennie przez 18 miesiecy.
    Moze juz jestem stary ale mnie i moja partnerke zupelnie satysfakcjonuje 3-4 razy w tygodniu (tylko jeden raz), co prawda 60-90 minut ale jednak.

    Czy twoim zdaniem nasz seks jest ubogi i starzeje sie?

    Znalazlem nastepujacy artkul o nimfomanji: http://www.ithink.pl/artykuly/styl-zycia/inne/nimfomania-szal-czy-niewola/

    Co o tym sadzisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieczorem przysiądę i przeczytam artykuł, ale też mi się wydaje, że tamci trochę się zajeździli, że tak powiem ;p 3-4razy w tygodniu, to całkowicie normalne i zdrowe. Niestety nadmiar przyjemności też może szkodzić ;p Najważniejsze, żeby obie osoby były zadowolone z pożycia, jeśli dla Was tak akurat jest 3-4 razy w tygodniu, to spoko:) A czy jest ubogi, to nie wiem, bo nie znam szczegółów, ale jeśli chcesz o tym pogadać, to zawsze możesz napisać na priv:)

      Usuń
  8. Kcemy nowego wpisa! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym chciała;p postaram się na dniach coś wrzucić;*

      Usuń