Historia pewnego bobra

Kiedyś wygolona cipka mogła być szokiem dla faceta dobierającego się do swojej kobiety. Dzisiaj taki szok wywołałoby raczej obfite owłosienie naszych okolic intymnych.

Jak to się stało, że nagle wstydzimy się pokazać coś tak naturalnego jak włosy łonowe? Od kiedy niewydepilowana kobieta uchodzi za zaniedbaną? Ja rozumiem, że wstyd pokazać się z takim bobrem, jakiego prezentuje Madonna na zdjęciach z 1979 roku, ale czy naprawdę nie wypada już zapuścić tam trochę więcej niż wąziutki paseczek do ozdoby?

Sama nie jestem zwolenniczką zbyt bujnego owłosienia i najlepiej się czuję nosząc  tam fryzurę na skinhead’a, ale przyznaję bez bicia, że czasem zdarza mi się nie tylko eksperymentować z delikatnymi fryzurkami, ale nawet zapuścić bobra. Co prawda tylko wtedy, kiedy mam pewność, że nie będę się przed nikim rozbierać, ale jednak. Jestem leniem i nie zawsze chce mi się robić coś, czego akurat nie muszę. Ale muszę przyznać, że kobietę w stanie „jak natura stworzyła” też uznałabym za totalnie zaniedbaną. I chociaż wiem jakim niewdzięcznym procesem jest depilacja okolic intymnych, to przy minimalnym wysiłku można ten busz chociaż trochę ogarnąć. Tyczy się to również panów. Wy też jesteście flejami jeśli nic z tym nie robicie. Myślicie, że nam jest miło kiedy podczas orala Wasze łoniaki łaskoczą nas w nos? Albo kiedy próba polizania jajek kończy się wyjmowaniem włosów z buzi? Nie, to jest obrzydliwe po prostu. A już nawet nikt od Was nie wymaga depilacji na zero- wystarczy je przystrzyc.

Ale ile można gadać o włosach łonowych? Lepiej powiedzcie jakie są Wasze preferencje co do fryzur intymnych płci przeciwnej i w jakich sami czujecie się najlepiej.

Btw. Bóbr Modonny jest straszny! Wygląda, jakby miała małe zwierzątko między nogami xD