draw by Telimena |
Zdrada- w ogólnym znaczeniu jest to zawiedzenie czyjegoś
zaufania. Ale czym jest tak naprawdę? Kiedy się zaczyna; co można już nazwać
zdradą, a czego jeszcze nie? Czy zdradę można wybaczyć? Oczywiście każdy ma swoje zdanie na ten
temat, każdy inaczej czuje i interpretuje niektóre zachowania. To, co dla
jednego może już być zdradą dla drugiego będzie kompletnie bez znaczenia.
Przede wszystkim- dlaczego zdradzamy? Powodów może być
naprawdę wiele. Bo partner/ka nie spełnia naszych oczekiwań; bo czujemy się zaniedbani,
niezauważani; bo chcemy się zemścić; bo jesteśmy ciekawi jak to jest z kimś
innym. I właśnie ze względu na ten ostatni powód zawsze twierdzę, że dziewice
są „najgorsze” i lepiej nie zakładać z góry, że będzie się ich pierwszym i
ostatnim. Sama też się ciągle zastanawiałam podczas swojego pierwszego związku
„jak by to było z kimś innym?” I jak tak teraz pomyślę, to wszystkie laski,
które zdradziły moich znajomych (bliższych lub dalszych, ważne, że historie są
pewne) były wcześniej dziewicami. Oczywiście nie twierdzę, że każda dziewica
prędzej czy później zdradzi, od każdej reguły są wyjątki, jednak ciekawość ma
ogromną moc i nigdy nie możemy wykluczyć takiej opcji. Dlatego ja jednak radzę
na życiowe partnerki wybierać dziewczyny z pewnym doświadczeniem. Takie są moim
zdaniem pewniejsze. Zakosztowały już jakiejś różnorodności, mają porównanie,
mniej będzie je ciągnęło do skoku w bok, bo zanim zdecydowały się na poważny
związek wypróbowały już tyle różnych kutasów, ile chciały, więc teraz są już
gotowe oddać się tylko jednemu mężczyźnie. Z dziewicą nigdy nic nie wiadomo… ;p
Zdradą może się skończyć również monotonia w związku. Kiedy
partnerka nie jest już tak zainteresowana eksperymentami, jak była wcześniej; facet
czuje, że żona nie dostrzega w nim już mężczyzny, a jedynie męża. Kiedy
przestajemy się czuć dla partnera atrakcyjne- nie zauważa nowej fryzury, a
jeśli już, to tylko pyta ile wydałyśmy na fryzjera; częściej zauważa walory
innych kobiet niż nasze. Kiedy czujemy się zaniedbani przez swoich partnerów
bardzo łatwo wylądować w ramionach kogoś na pocieszenie. Dlatego w związku tak
ważny jest dialog. Dopóki ze sobą rozmawiamy- naprawdę szczerze i o wszystkim- tak
długo każde problemy są do przezwyciężenia. I nawet jeśli w łóżku wszystko
będzie bez zarzutu, ale nawali dialog- do zdrady nie jest daleko. Często
szukamy kogoś, kto zastąpi nam partnera do rozmowy. Nawiązuje się wtedy więź
emocjonalna budowana na uczuciu przyjaźni, ale kiedy zaczynamy przy nowym
towarzyszu czuć się lepiej niż przy życiowym partnerze- seks wisi w powietrzu. Dlatego
trzeba rozmawiać, bo najgorzej kiedy człowiek zamyka się w sobie i pielęgnuje
to uczucie bezsensu i pustki. Pustka się powiększa i prędzej czy później będzie
trzeba ją czymś/kimś wypełnić.
Co uznajemy za zdradę? Czy pocałunek to już zdrada, czy
jeszcze nie? Czy gorszy byłby pocałunek bez seksu, czy seks bez całowania? Czy
nawiązanie silnej więzi emocjonalnej z kimś nowym to już zdrada, czy dopóki nie
ma kontaktu fizycznego, to wszystko jest w porządku? Co byłoby gorsze- więź
emocjonalna bez seksu czy seks bez zaangażowania emocjonalnego? To wszystko
wydaje się naprawdę trudne i nie wiem jak ja sama zachowałabym się gdybym
została zdradzona. Dla mnie jednak zdrada zdradzie nie równa i są przypadki,
które można wybaczyć, a nawet w jakiś sposób usprawiedliwić. Pamiętam z forum
historię pewnej kobiety, której mąż przyznał się do odwiedzania prostytutek.
Twierdził, że fundował sobie tylko oral. A żona wściekła i załamana rozpisywała
się jak tak można, że to nienormalne, że ona sama nigdy mu nie obciągała, bo to
obrzydliwe przecież i nie tak została wychowana. I w tej sytuacji ja jestem
całkowicie po stronie faceta. Co prawda w ich przypadku dialog też nawalił, ale
jestem w stanie zrozumieć jego zachowanie. I gdybym ja miała jakieś opory przed
zaspokajaniem potrzeb swojego mężczyzny, a wiedziałabym, że on tego potrzebuje,
to pewnie sama bym opłaciła dziwkę od czasu do czasu, żeby sobie ulżył. I nie rozumiem tego zdziwienia kiedy wychodzi
na jaw, że ktoś inny zaspokaja naszą drugą połówkę, skoro sami nie chcieliśmy
tego zrobić. Taki jednorazowy numerek pod wpływem impulsu, po kłótni, kiedy
napięcie seksualne sięga już zenitu, a partner/ka nie kwapi się, żeby nam ulżyć.
Kiedy chodzi tylko i wyłącznie o seks, zaspokojenie, czysto mechaniczne wypróżnienie
jąder- to bym jakoś przeżyła chyba. Gdybym usłyszała naprawdę dobre
wytłumaczenie i przeprosiny, zobaczyłabym skruchę i chęć poprawy, pewnie nawet
mogłabym wybaczyć. Ale nigdy nie wybaczyłabym romansu. Romans, to już nie jest
nic nie znaczący numerek, to już jest poważna sprawa. Romans zastępuje w pewien
sposób związek. Między kochankami nawiązuje się więź emocjonalna, nie tylko
fizyczna. Gdyby naprawdę kochało się pierwszą osobę, nie szukałoby się drugiej.
Cały czas czułabym się gorsza, niepewna, nie wystarczająco dobra. Romansu nie
umiałabym wybaczyć.
W całym tym temacie zdrady jednego tylko jestem pewna na
100%- jeśli już zdarzyło Wam się skoczyć w bok, tak czysto fizycznie i
jednorazowo czego bardzo żałujecie i nie planujecie powtarzać, to nie mówcie o
tym partnerowi. To Wasz błąd, tylko i wyłącznie Wasz. Mówienie o tym byłoby
cholernie egoistyczne, bo jedyne co tym zyskacie, to uciszenie swojego sumienia
obarczając tym problemem dodatkowo partnera. A to nie jego błąd, on nie musi
się tym zamartwiać. Dlatego jeśli już raz zachowaliście się jak egoiści i
zaspokoiliście swoje potrzeby z kimś innym, to teraz też męczcie się z tym
sami.
A Wy macie jakieś doświadczenia w temacie zdrady? Ktoś Was kiedyś zdradzał? A może sami zdradzaliście?
Widzę, że w wielu kwestiach się zgadzamy Red. Za romans powinna być kula w łeb. Incydentalny skok w bok oparty stricte na wymianie płynów ustrojowych można odpuścić pod warunkiem, że nie będzie się powtarzać. Poza tym to trzeba o siebie nawzajem dbać i szanować to liczba pokus będzie mniejsza. Co do dziewic to masz rację, w moim towarzystwie było bardzo podobnie. Na szczęście moja Żona miała chyba tylu facetów co ja kobiet więc 'chuć poznawczą' ma za sobą...a może nie;) I jeszcze jedno gdzie się z Tobą zgadzam, nie można własnymi słabościami obarczać drugą stronę bo to szczyt egoizmu.
OdpowiedzUsuńPzdr
GLOCK
No mamy podobne podejście w wielu kwestiach:)
UsuńPzdr
Ja byłam zdradzona, tzn były zostawił mnie dla innej. Pisałam o tym na forum. Bolało bardzo, chciał potem wrócić, ale absolutnie nie chciałam, już mnie po tym nie obchodził.
OdpowiedzUsuńObecnie nie wyobrażam sobie wybaczyć zdrady i nie ma dla nie znaczenia forma, oczywiście jednak nie wiem jakie stanowisko będzie np jeżeli zmierzyłabym się z tym np ileś lat po ślubie i widziałabym oczami wspomnień te lata, które spędziliśmy razem. Pewnie wtedy byłoby ciężej. A jeśli już wybaczyć zdradę, to gdy czujemy, że naprawdę możemy, a nie dlatego, że łączą nas kredyty i nic więcej. Tak jest na pewno najlepiej. Co do pani, która nie zaspokajała faceta, oralnie, mimo że tego pragnął, on zdradził ją z prostytutką, to ja nie popieram tego pana.. no ale oczywiście z drugiej strony wiadomo, że też nie ocenię go tak ostro jak faceta, który zdradza kobietę notorycznie itp. No, ale nadal byłoby to dla mnie zdradą. Jestem zdania, że jednak w takich kwestiach ludzie powinni się dogadywać, inaczej będzie ciężko. To trochę tak, jakbym wzięła sobie faceta, który lubi seks raz na miesiąc, próbowała go zmieniać, a jakby się nie udało, to zdradzała. Z jednej strony, jasne, każdy ma swoje potrzeby, a z drugiej strony jest to zdrada. Osobiście wolałabym zakończyć taki związek niż po prostu frustrować się. No bo widzisz, idąc tym tokiem myślenia, to można by usprawiedliwić, że mąż zdradził żonę, bo nie chciała analnego, mąż zdradził, bo nie chciała jakichś gadżetów. W jego mniemaniu może i ma do tego prawo, bo żona nie zaspokaja go w pełni, a tak naprawdę, skoro źle razem w łóżku, to powinni poszukać innych partnerów i wtedy mogą osiągnąć spełnienie.
truskaeczka19
Dokładnie jak mówisz- w łóżku trzeba się dopasować i jeśli ktoś świadomie od samego początku decydował się na związek z kimś oziębłym, to sam jest sobie winien. Ale co kiedy komuś po latach spadnie libido, a rozmowy nic nie dają? W takiej sytuacji można chyba przymknąć oko na jednorazową przygodę czy usługę profesjonalistki. Ale to jest oczywiście tylko moje zdanie:)
UsuńCo do mówienia o zdradzie, to sama nie wiem, z jednej strony wydawać by się mogło faktycznie, że lepiej nie mówić, ale ja bym nie mogła przemilczeć.. Dla mnie po prostu to byłby związek oparty na kłamstwie. No, ale w tej kwestii mam takie restrykcyjne poglądy
OdpowiedzUsuńtruskaweczka19
Moze bede troche kontrowersyjny, twierdzac ze wina za "ZDRADE" lezy po obu stronach, i zdradzajacego i zdradznej, strony.
OdpowiedzUsuńDla mnie to nie jest kontrowersyjne. Wina rzadko leży tylko po jednej stronie.
UsuńZawsze jest jaks przyczyna zdrady, podobnie jak wina rozwodu.
UsuńNigdy nie zdradziłam i mam nadzieje, że też nie zostałam zdradzona (przynajmniej o tym nie wiem) ;). Jednak uważam, że nie ma ognia bez iskry, ktoś nie mówi o swoich problemach, druga osoba nie słucha lub w ogóle woli udawać, że nic się nie dzieje. W jakimś stopniu dwie osoby odpowiadają za taki stan rzeczy (choć przypadki są różne). Na pewno nie wybaczyłam bym zdrady emocjonalnej uważam, że to jest najgorsza rzecz jaką można zrobić osobie z którą jest się w jakikolwiek sposób związanym. Sex czasami jest po prostu aktem fizycznym naszą fizjologią, ale też nie można brać tego, aż tak dosłownie (nie popadajmy ze skrajności w skrajność). Jednak obawiam się jeżeli mój partner powiedziałby mi o takim wyskoku mogłoby to zakończyć nasz związek, nie jestem pewna czy udałoby mi wznieść, aż tak wysoko z moim charakterkiem. Pewnie znajdzie się nie wiele osób, które będąc w długim związku nie spotkało na swojej drodze osoby, która w jakiś fizyczny sposób by ja pociągała, najważniejsze jest podejście. Ja czasami widzę faceta i mówię o kurczę ten to jest przystojniak można takie zjeść na śniadanie, a to samo robią faceci oglądając się za laskami na ulicy. Tylko teraz pytanie czy mówisz i podziwiasz, a potem zapominasz, czy podążasz tym tropem?
OdpowiedzUsuńNAT
Zadna relacja nie jest statyczna, czyli na zawsze, trzeba om nia dbac i ja pielegnowac.
UsuńKiedy osiaga sie "na laurach" i mysli ze juz sie "ZLAPALO" samca czy samice, to moze nastapic zdrada.
Zwiazek trzeba otaczac empatia i go pielegnowac, wtedy nie ma ryzyka zdrady.
Errata - kiedy osiada sie "na laurach"
OdpowiedzUsuńWiadomo, że zdrada wiąże się zazwyczaj z winą obojga stron.. No, ale to nie zmienia faktu, że można było porozmawiać, zdrady uniknąć.. Czasem jednak zdrada jest winą jednej strony, po prostu są ludzie, którzy choćby mieli najlepszych partnerów, to zdradzają, taki ich charakter, lepiej się trzymać z daleka
OdpowiedzUsuńtruskaweczka19
Red, oczywiście, inaczej wygląda sytuacja, gdy komuś nagle odechce się seksu w związku.. Takie sytuacje prędzej rozumiem niż męczenie się z kimś, kto od początku nam nie odpowiada.
OdpowiedzUsuńtruskaweczka19
Mysle ze rownoczesnie z seksualizacja zycia spolecznego, przywiazujemy za duza wage do seksu w relacjach, miedzy partnerami.
UsuńPrzyczyna zdrady jest czesto brak innych, mentalnych wiezow, miedzy partnerami.
Wiadomo ze kobieta po urodzeniu dziecka i w czasie karmienia piersia ma mniejsze zainteresowanie seksem, podobnie jak miedzy 18-28 i 1-7 dniem kazdego okresu.
http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/zdrowie-rodziny/jak-zmienia-sie-libido-kobiet-w-zaleznosci-od-dnia-cyklu-miesiaczkowego_34666.html
Nie jest to jednak powodem do zdrady, jezeli miedzy partnerami jest poczucie jednosci, zrozumienia i empatji.
Problemem jest wlasnie budowanie zwiazkow i relacji wylacznie na podstawie seksu, czy wartosci materialnych lub pozycji w spoleczenstwie.