sobota, 15 września 2012

Udajemy, udawałyśmy, albo dopiero będziemy...




W Polsce podobno aż 11% aktywnych seksualnie kobiet nie przeżywa orgazmu w ogóle.
Czyli mniej więcej co dziesiąta z nas. Każda z nas zna zdecydowanie więcej innych kobiet niż 10. Lepiej lub słabiej, ale jednak. A czy słyszałyście, żeby któraś mówiła o braku orgazmu? W końcu lubimy gadać o innych, nie oszukujmy się- sprawia nam frajdę nabijanie się z innych ludzi. I gdyby któraś z naszych znajomych przyznała się, że nie szczytuje, to wywołałaby tym taką sensację, że mówiono by o niej. I mówiły by o tym nawet te, które same mają problemy z orgazmami. Zjakąś kobietę, która otwarcie przyznaje, że nie dochodzi. Bo ja nie. Żadna się nie przyzna, bo żadna z nas nie chce wyjść na oziębłą. Często nie przyznamy się nawet własnemu partnerowi. Wolimy udawać niż powiedzieć, że nic z tego. Wiem, bo sama tak robiłam. Przy swoim pierwszym chłopaku notorycznie udawałam. Najpierw wmawiałam sobie, że to pierwsze razy, nie dochodzi się tak od razu, to przyjdzie z czasem. Ale nie przychodziło. Byłam młoda, niedoświadczona, nie znałam dobrze swojego ciała. A jednak kłamałam, że jest mi nieziemsko dobrze, bo było mi głupio, że nie szczytuję. I to jest chyba główny powód, dla którego udajemy- po prostu jest nam głupio, że facet się stara, męczy i poci nawet z 40min, a my nie możemy dojść. Statystyki wskazują, że zdecydowanie częściej problem ten dotyka kobiet młodych (w różnych badaniach 28-42%) niż starszych (8-15%). I nic w tym dziwnego. Większość kobiet uczy się z wiekiem jak osiągnąć rozkosz. Bo tego po prostu trzeba się nauczyć. Trzeba poznać swoje ciało i nauczyć się z nim współpracować, a także nauczyć tego naszego partnera.


Wielu facetów podobno sądzi, że umiałoby rozpoznać kiedy kobieta udaje. Nic z tego Panowie. Nie macie szans. Tę sztukę opanowałyśmy do perfekcji. W dodatku wcale nie jest trudno udawać, kiedy partner sprawia nam przyjemność swoim sprzętem- no bo przyjemnie jest przez cały czas trwania stosunku, a że na końcu nie ma wielkiego BUM, to już facet nie rozpozna- wystarczy trochę bardziej i głośniej pojęczeć, powzdychać, pościskać poduszkę, wyprężyć ciało, że niby w spazmach rozkoszy i voila. Facet kończy dumny z siebie, że oto jak przystało na prawdziwego samca doprowadził swoją kobietę do orgazmu. A tu dupa, nic nie było. I żaden z Was nigdy nie będzie wiedział czy to było prawdziwe, czy udawane. A kobieta nigdy się do udawania nie przyzna. Choćbyście ją przyparli do ściany, bili i grozili, będzie w zaparte szła, że ona nigdy przenigdy czegoś takiego by nie zrobiła, a Wy jesteście zajebistymi kochankami i nigdy z nikim jej lepiej nie było, a orgazmy to ma nawet wielokrotne.


Tylko jaki w tym sens? Po co to wszystko? Czy nie lepiej od razu powiedzieć partnerowi, że coś nie gra? Nie trzeba przecież od razu z wyrzutami i płaczem, że jest do niczego i nie doprowadził na ten mistyczny szczyt. Wystarczy „kochanie, nie wiem kto Cię tego nauczył, ale na mnie to nie działa. Mi rób tak: i tutaj zademonstrować jak lubimy.” Zabawnie i delikatnie. A po co się frustrować za każdym razem czekając na cud? Jeśli nie weźmiemy spraw w swoje ręce i nie pokażemy facetowi co i jak, to cud nie nadejdzie. No dobra, może się zdarzy. Mi też się zdarzył taki cud kiedy zamiast kombinować, po prostu na niego czekałam. Po roku czasu! Aż miałam łzy w oczach ze szczęścia. Ale kolejnego się nie doczekałam. A im później- tym trudniej. No bo jak powiedzieć facetowi, że przez cały ten czas udawałyśmy? Już łatwiej udawać dalej, albo poszukać nowego w nadziei, że to z tamtym coś było nie tak i nowy od razu nas zaspokoi. I czasem tak jest.


 Dlatego drogie Panie- zastanówcie się czy warto utwierdzać kogoś w przekonaniu, że robi coś dobrze, kiedy wcale tak nie jest? Czy gdyby notorycznie kupował Wam w prezencie ubrania w znienawidzonym kolorze też byście udawały, że się podobają? A może byście nawet polubiły ten kolor, żeby tylko był zadowolony?
Panowie- nigdy nie drążcie tematu udawania. Nawet jeśli udaje, to się nie przyzna. A skoro udaje zamiast Wam powiedzieć, że wolałaby coś inaczej, to jej problem- niech się babsko męczy;p I oczywiście nie myślcie teraz, że jeśli kobieta nigdy nie zwróciła Wam w łóżku uwagi, to na pewno udaje. Tak wcale nie musi być. Na szczęście niektórzy trafiają się sobie bardzo dopasowani w tej kwestii i wtedy po prostu nie trzeba niczego poprawiać.

7 komentarzy:

  1. Nie wiem dlaczego winą za brak orgazmu kobiety domyślnie obwinia się faceta. To jej wina. Jak facetowi nie staje albo nie dochodzi to przecież jego wina a nie jej.
    Kobieta podczas masturbacji potrafi mieć orgazm a mając do dyspozycji dodatkowo faceta to nie potrafi?
    Po co takim kobietom w ogóle facet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoja wypowiedzia zdradzasz mlody wiek i brak doswiadczenia w temacie.
      Andreas

      Usuń
  2. Do Tanga trzeba dwojga...czasami trojga ;)
    Pzdr
    Glock

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z byłym też nie miałam, dopiero poznawałam seksualność, zresztą, to był szczenięcy związek.
    Z obecnym owszem, ale wiadomo, nie zawsze. Nie wstydzę się powiedzieć, gdy akurat nie dojdę. Fakt, bywało, że napocił się może nawet godzinę, a ja nic, gorszy dzień itp.. Ale bardzo często po prostu jest tak, że dochodzę, a jest to coś niesamowitego, jakby gwiazdy przed oczami leciały, w głowie mi się kręci i cała drżę.. :)
    Byłego też nie oszukiwałam, nawet nie rozmawialiśmy w kwestii 'orgazm- nieorgazm' , pewnie było dla nas oczywiste, że to początki drogi
    truskaweczka19

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny temat "tabu", mimo ze centralny w relacjach.
    Andreas

    OdpowiedzUsuń
  5. Moze nastepny temat: Dlaczego kobiety nie maja odwagi okazywac swiadomie swoego orgazmu?
    Andreas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co bym miała w tym temacie napisać. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim, żeby kobieta wstydziła się pokazywać, że ma orgazm... Ale jeśli masz jeszcze jakieś życzenia co do tematów, to chętnie poczytam;)

      Usuń